It’s Alive! z duńskiego
browaru kontraktowego Mikkeller, uwarzony w belgijskim De Proef Brouwerij, to Belgian Wild Ale, które powstało w hołdzie dla najbardziej oryginalnego piwa od trapistów – słynnego Orvala. Piwo refermentowane w butelkach, zawartość alkoholu na poziomie 8% obj., w składzie: woda, słody jęczmienne (pale i cara), cukier, chmiel (niemiecki Hallertauer i słoweński Styrian Goldings), drożdże i brettanomyces. Na ratebeer 95 punkty ogółem i 93 w stylu.
Butelka
750ml, niepełny skład i parametry na kontrze, duży srebrny kapsel. Piana obfita, kremowa, trwała i z ładnym lejsingiem. Barwa bursztynowa, opalizująca. Aromat raczej słodki i dość delikatny, czuć białe owoce (gruszki, agrest, liczi, ananas), czuć suszone morele, mandarynki, sporo nut dzikich, stajennych i kwiatowych. W smaku powtórka z zapachu w podwójnej intensywności. Jest trochę miodowej słodyczy, jest trochę bretów, są motywy pestkowe, głogowe, przyprawowe i winne. Goryczka średnia, ziołowo grejpfrutowa, długa. Piwo jest pełne, treściwe, nawet nieco oleiste, choć nie wyklejające czy lepkie. Nagazowanie średnie, szampańskie, chwilę musujące na języku.
Udane piwo, godnie nawiązujące do Orvala, choć odpowiednik z To Øl - Sans Frontière chyba odrobinę lepsze. Po dłuższej chwili degustacji pojawia się tu nuta landrynkowa, która nieco zaburza przyjemność spożycia. Powoli mogę chyba nazwać się Brett Head'em? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz