Koniec Świata, uwarzone przez Pintę, jest piwem na wzór staro-finlandzkiego Sahti. Gęste, pozbawione gazu, mocne i rozgrzewające "prapiwo", fermentowane z użyciem drożdży piekarskich w temperaturze pokojowej. Jego ekstrakt to 19,1% wag. i alkohol 7,9% obj., a w składzie: woda, słód pale ale, żytni, wędzony jęczmienny, szyszki polskiego chmielu Lubelski,
owoce i gałęzie jałowca oraz wspomniane prasowane drożdże piekarskie. Na ratebeer 50/52 punktów overall/style.
Butelka 500ml, etykieta w tonacji błękitnej z pełnym info o składzie i parametrach trunku, kapsel z logo browaru. Piwo praktycznie nie ma piany, barwa brunatno-pomarańczowa, bardzo mętna, nieprzejrzysta, sprawia wrażenie gęstego. Aromat nie jest intensywny, czuć jakieś przejrzałe banany, brzoskwinię, morelę, pomarańczę, ananas w syropie, może delikatne goździki, czerwony pieprz i oczywiście skórkę od chleba. W smaku bardzo treściwie, na pierwszym planie słodko-kwaskowa owocowość, ale nie taka rześka a właśnie przejrzała, przypomina mi to gęsty sok z bananów i mango, posmak czerstwego chleba, drożdży. Goryczki praktycznie brak, jedynie jakieś echo jałowca i Lubelskiego, nasycenie niskie, alkohol niewyczuwalny pomimo prawie 8%.
Obawiałem się, że nie będzie to pijalne piwo, ale niepotrzebnie. Styl Sahti zupełnie nieznany, chyba najbliżej mu moim zdaniem do "zwietrzałego" doppelbocka. Bardzo pasuje na zimę, sączy się je powoli, lekko rozgrzewa, jest sycące, gęste, konkretnie owocowe, w sumie dość niepowtarzalne doznanie (choć więcej niż pół litra trudno byłoby wypić).
Cena: 8,90zł
7-/10 pkt
7-/10 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz