Urbock z niemieckiego kultowego Brauerei Heller (Bamberg, Bawaria) to koźlak wędzony - ikona stylu Rauchbock. Zawartość alkoholu na poziomie 6,5% obj., goryczka 40 IBU, na ratebeer ocenione na 99 punktów ogółem i maksymalne 100 w stylu, co daje wysokie miejsce w Top 50. Moje wcześniejsze doświadczenia z piwami wędzonymi kończyły się całkowitą porażką - Rauchbock z Kormaorana, albo euforią - torfowe MacHayden’s Wee Heavy z amerykańskiego Blue Mountain.
Pękata butelka 500ml, żółta etykieta z niepełnymi informacjami o składzie i parametrach piwa, ładny, firmowy kapsel. Piana w szkle obfita, drobno i średnio pęcherzykowa, nie jest może bardzo trwała ale ładnie krążkuje. Barwa ciemno miedziana, klarowna. W aromacie oczywiście wędzonka, ogniskowo-szynkowa, połączona ze słodowością, likierem, suszonymi owocami i razowcem. W smaku lekka słodycz wigilijnego kompotu, ciemne pieczywo i silna wędzonka. Wysycenie dość niskie, goryczka nieduża, alkohol ładnie ukryty. W afterteasie nuty ogniska dość długo się utrzymują, aby w końcu zmienić się w aromat delikatnej beczki, dębiny, lekko muśniętej wanilią...
Jak na kiełbasiano-oscypkową wędzonkę to muszę przyznać, że jest nawet przyjemnie. W porównaniu do wodnisto-pustego Rauchbooka od Kormorana, smakującego jak woda po parzeniu wędzonej domowej szynki, jest tu sporo ciała, fajna słodycz koźlakowa i bogactwo doznań. Mimo wszystko jednak trudno jest mi się przekonać go tego typu wędzoności - zdecydowanie wolę tą torfową.
Cena: 8,60zł
7-/10 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz