Wstępniak.

Zacząłem swój blog 17go października 2014r., cel - oddzielić dobre od złego, ocenić na bieżąco obiektywnie i (bardziej)subiektywnie to co wypiłem, dorobić się własnej bazy piwnej, do której można zawsze wrócić i przypomnieć sobie, co konkretne piwo sobą reprezentuje. Ostatni tydzień to 1 piwo każdego dnia (maraton jak dla mnie, bo zazwyczaj piwo - najczęściej pszeniczniaki (szczytem był Paulaner czy Primator) i wytwory Browaru Fortuna dostępne w marketach - pijałem tylko w weekendy), poprzedzone długim studiowaniem zapachu, smaku i prezencji samego trunku. Zamiast jednak wrócić do najlepszego, mam już całą listę nowych piw do spróbowania, listę klasyków z gatunku "must-have" a niemal każdego dnia odkrywam nowe perełki do zdobycia. Nawet siebie nie podejrzewałem, że można za małe piwo dać 30-50zł i jeszcze być z tego dumnym, a po wypiciu usatysfakcjonowanym!

niedziela, 8 listopada 2015

Westbrook - Mexican Cake Imperial Stout

Mexican Cake Imperial Stout, z amerykańskiego Westbrook Brewing, pierwotnie uwarzony został w 2012 roku z okazji pierwszych urodzin browaru i od tamtego czasu powtarzany jest corocznie, każdego maja. Przed butelkowaniem trunek leżakuje się w obecności prażonych ziaren kakaowych, lasek wanilii, kory cynamonu oraz pikantnych papryczek habanero. Trunek ma zawartość alkoholu na poziomie 10,5% obj., goryczkę 50 IBU, ekstrakt nie podano. Na ratebeer maksymalne 100 punktów ogółem i 98 w stylu!


Butelka 650ml, niepełne dane o składzie i parametrach zawartości na czarnej etykiecie, złoty goły kapsel. Piwo ładnie prezentuje się w szkle, bujna drobna piana oblepiająca szkło, barwa czarna, nieprzejrzysta. Z butelki czuć gorzką czekoladę, kakao i kawę naturalną. Po przelaniu aromat staje się bardziej złożony i intensywny - na pierwszym planie ciasto czekoladowe, kakao, kawa po wiedeńsku, prażone migdały, rum, w tle trufle, cynamon, wanilia, ciemne owoce. Bomba! W smaku wszystko to świetnie wyczuwalne, już w pierwszym łyku wita nas lekka słodycz tortu czekoladowego, całe morze kakao i piekąca papryka, co nieco psuje pierwsze wrażenie. Kolejne łyki potwierdzają dużą treściwość, wielowymiarowość i klasę trunku, choć papryczki nadal wściekle kąsają w język i podniebienie. Piwo jest wyklejające, gęste, lepkie, nisko nasycone, czuć wręcz dodatek kakao w proszku. Goryczka obecna, choć jej poziom trudny do oszacowania z uwagi na pikantne bodźce habanero. W afterteasie można doszukać się tytoniowych nutek, sosu sojowego i wysokogatunkowych szwajcarskich wyrobów czekoladowych... Alkohol w likierowej formie, przyjemny.


Zdecydowanie byłby to jeden z lepszych RISów nie BA, jakie dane było mi skosztować, gdyby nie wszędobylskie papryczki. Nie jestem chilli headem, co jednak nie znaczy, że nie lubię czasem zjeść czegoś pikantnego - tutaj jednak poziom na skali Scoville'a zdecydowanie przekracza granice akceptowalności i degustatorskiej przyzwoitości.
Ps.
To piwo uświadomiło mi, że dodatek ostrej papryczki nie jest tym, czego szukam w RISie...

Cena: 65,00zł

7,5/10 pkt








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz