K31 z Kocoura było najlepszym piwem wypitym w mojej "prywatnej piwnej rewolucji". Był to Barley Wine. Piwo w tym stylu skosztowałem także na Poznańskich Targach Piwnych - bardzo dobry, o troszkę bardziej wytrawnym i goryczkowym charakterze od K31, Mr Hard z Pracowni Piwa. Teraz przyszła kolej na trzecie podejście - piwo z holenderskiego browaru Emelisse. Jest to Barley Wine z ekskluzywnej serii White Label, leżakujący 1,5 roku w beczce po koniaku. Na ratebeer 99/97 overall/style.
Butelka 330ml, oszczędna i prosta etykieta, czarny kapsel. Piwo ma ekstrakt na poziomie 32%, alkohol 15% i IBU równe 50. Na papierze jest więc jeszcze potężniej niż w K31. Piany praktycznie brak, minimalny kożuszek przy brzegach szkła. Barwa to dość ciemny, opalizujący rubin. Aromat świetny, intensywny, przede wszystkim suszone wigilijne owoce, rodzynki, daktyle, słodki likier gruszkowy. W smaku zdecydowanie mniej słodyczy niż w zapachu, ale jest taka owocowo-likierowo-miodowa słodkość fajnie zbalansowana alkoholowo-pestkową goryczką, czuć beczkowo-drewniane nuty, troszkę rumu i koniaku, kandyzowane owoce, karmel, minimalną owocową cierpkość.
Piwo ciekawe, gęste i treściwe, wręcz zalepiające, ze średnim wysyceniem, wyraźnie deserowy profil. Ma wszystkie cechy Barley Wine, choć troszkę za silnie odczuwalny jest alkohol, co w połączeniu z przejętym z beczek koniakiem dodatkowo wzmacnia to doznanie - o jakieś 4-5% mniej i byłoby super. Prawdopodobnie wersja nieleżakowana byłaby lepsza. Mimo wszystko godne polecenia.
Cena: 19zł
8/10pkt
Zakupione w sklepie piwa-regionalne.com.pl
Browar:
www.emelisse.nl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz